sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 8

Hejka! Dodaję dzisiaj nowy rozdział tak, jak obiecałam. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za jakiekolwiek błędy :P  Proszę o komentowanie!!!!! Dziękuję!!!!!
Dominika :*
************************************************

* Perspektywa Louisa *
Udało mi się tylko powiedzieć „wow”, wyglądała tak pięknie.
- Możemy jechać? – zapytała.
- Tak, tak już. – powiedziałem. Razem udaliśmy się do samochodu. Odpaliłem silnik i ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod moim i chłopaków domem. Gdy weszliśmy były wyłączone wszystkie światła i nie było słychać nikogo. Niewiele myśląc zapaliłem światło, a tu nagle wyskoczyli wszyscy nasi znajomi, krzycząc:
- Niespodzianka!!! - Po chwili poczułem jak Nina mnie przytula.
- Wszystkiego najlepszego Louis. – powiedziała, po czym pocałowała mnie w policzek. Wszyscy zaczęli do mnie podchodzić i składać mi życzenia.
- No stary, wszystkiego najlepszego, dużo kasy, chodź już ją masz, zdrowia i oczywiście jakąś fajną laskę sobie znajdź, ale nie musisz daleko szukać. – powiedział Harry, po czym wręczył mi prezent. Cały czas myślałem nad znaczeniem jego słów jakąś fajną laskę sobie znajdź, ale nie musisz daleko szukać” . Nie wiem kogo miał na myśli, ale kiedyś to z niego wyciągnę. Gdy wszyscy dali mi prezenty, zaczęła się impreza. Tańczyliśmy w najlepsze. Oczywiście były drinki i soki, bo na przykład Nina nie mogła pić, ponieważ jest niepełnoletnia. Ja też postanowiłem nie pić dużo, bo chciałbym jak najwięcej zapamiętać z tego wielkiego dnia, z resztą nie zawsze obchodzi się 22 urodziny. Ha, jak ten czas szybko leci. Wszyscy dobrze się bawili, razem z chłopakami się wygłupialiśmy przy różnych piosenkach. Najbardziej, gdy puszczali nasze single. Kiedy wszyscy się zmęczyli, puścili wolną piosenkę. Postanowiłem z kimś zatańczyć i pierwszą osobą, na którą spojrzałem była Nina. Ruszyłem w jej stronę, aby poprosić ją do tańca.
- Zatańczysz? – podałem jej dłoń, na co ona się uśmiechnęła i pokiwała twierdząco głową. Wyszliśmy na środek pokoju, wchodząc pomiędzy inne tańczące pary. Lekko objąłem ją w talii, a ona położyła ręce na mój kark. Tańczyliśmy wtuleni w siebie. Zacząłem rozmyślać, kim Nina dla mnie jest. Na pewno jest moją przyjaciółką, ale ja czuję do niej coś więcej. Dzisiaj, podczas tego upadku u niej, patrzyłem się tak w jej piękne zielone tęczówki. Po prostu się w nich zatraciłem. Jak dla mnie tamta chwila mogłaby trwać wiecznie, tylko jest jeden mały problem. Nie wiem, czy ona coś do mnie czuje. Tak naprawdę, boję się zrobić ten pierwszy krok, bo co jeśli ja się jej nie podobam. Jeśli uważa mnie tylko za przyjaciela. Nie chcę zniszczyć naszej przyjaźni.
* Perspektywa Niny *
Louis zaprosił mnie do tańca. Od razu się zgodziłam, poszliśmy na środek pokoju, gdy się zatrzymaliśmy Szatyn złapał mnie lekko w talii, więc ja objęłam dłońmi jego kark. Tańczyliśmy tak wtuleni w siebie. Było mi tak dobrze, w jego ramionach czułam się taka bezpieczna. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie, lecz każda piosenka ma swój początek i koniec. Gdy piosenka się skończyła poszliśmy się napić. Ja oczywiście musiałam pić sok, bo jestem jeszcze nie pełnoletnia i gdyby tata się dowiedział, że piłam, byłoby niemiło. Impreza skończyła się gdzieś o 4.00 nad ranem. Wszyscy się już porozchodzili do domów. Ja postanowiłam zostać u chłopaków, ponieważ nie miałam siły, wracać do domu. Położyłam się na kanapie w salonie i usnęłam. Obudziłam się o 12.07, chłopcy jeszcze spali. Postanowiłam zrobić im śniadanie – obiad. W trakcie robienia, chłopaki już zeszli. Z moich obserwacji najbardziej skacowany był Harry, dlatego postanowiłam naszykować mu tabletki na ból głowy oraz wodę. Trochę się męczyłam, lecz po długich poszukiwaniach je znalazłam. Gdy mu je podałam, uśmiechnął się i powiedział:
- Co ja bym bez ciebie zrobił – po tym mnie przytulił i pocałował w policzek. Zdezorientowana zarumieniłam się. Chłopaki się na nas dziwnie spojrzeli, a raczej z zaskoczeniem. Spojrzałam na Louisa, lecz on odwrócił wzrok.
* Perspektywa Louisa *
Ten pocałunek sprawił mi ból, ale nie mogę się na nich złościć. Wyszedłem z kuchni do swojego pokoju, a za mną Liam.
- Stary, co się stało? – zapytał.
- Nic.
- Jak to nic. Wiesz, że możesz mi się wyżalić.
- No, dobra… no, bo… po prostu…
- Podoba ci się Nina. – stwierdził. Spuściłem wzrok. – Wiedziałem. Czemu jej tego nie powiesz? Przecież widać, że ty też jej się podobasz.
- Ja się boję…
- Czego? – spytał zaskoczony.
- Odrzucenia.
- Odrzucenia? Ty? Louis Tomlinson?
- No, czy to takie dziwne?
- Tak, bo mógłbyś mieć każdą, a boisz się tej jedynej. Według mnie powinieneś jej powiedzieć co czujesz. Zaproś ją gdzieś. Na spacer, do kina… - przerwałem mu.
- Zastanowię się nad tym. Dzięki Liam, taka rozmowa była mi potrzebna.
- Do usług.
Chłopaki rozmawiali jeszcze przez kilka minut, wygłupiając się, lecz nie zauważyli podsłuchującej Niny.
* Perspektywa Niny *
Gdy przechodziłam obok pokoju chłopaków, usłyszałam ich rozmowę. Nie mogłam uwierzyć, że Louis coś do mnie czuje i że to on boi się mi to powiedzieć. Byłam prze szczęśliwa, nie mogłam się doczekać, aż Lou mnie gdzieś zaprosi. Następnego dnia w drodze na zakupy, przemknęła obok mnie znajoma osoba. Gdy poczułam jej mocne perfumy od razu wiedział, kto to był. Martyna. Ciekawiło mnie, skąd ona się tu wzięła. Nie zauważyłam, gdy do mnie podeszła:
-Nina! Hej! Jaakie miłeee spotkaaaniee. – w jej głosie wyczułam nutkę ironii.
-Ta sory, ale się śpieszę… - nie dokończyłam, bo mi przerwała.
-Zaraz, czekaj. Widzę, że już znalazłaś sobie pocieszenie po Tomku.
-A skąd, o tym wiesz?
-Mam swoje znajomości. Uważaj, bo ktoś ci może go odebrać. - posłała mi zadziorny uśmiech. 
- Sory, ale naprawdę się śpieszę. Pa. – odeszłam. 
Zastanawiałam się, skąd to wie. Nie zajmując sobie więcej nią głowy,
wróciłam do „polowania” na wyprzedaże. Wieczorem po zakupach
wróciłam do domu i zaczęłam czytać nowo kupioną książkę o One
 Direction. Czytałam ją przez całą noc. Rano wyglądałam koszmarnie,
ale warto było. Rozśmieszyły mnie, niektóre z fałszywych opowieści o
nich. Jestem ciekawa, ile z tego było prawdy. Gdy skończyłam czytać
była 6.23, więc postanowiłam się położyć spać. Od razu zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie pukanie do drzwi. Ledwo słyszalnie
powiedziałam „proszę”, po czym drzwi się otworzyły i stanął w nich
Louis. Zdziwiłam się, że tak wcześnie do mnie przyszedł. 
- Hej, co tak wcześnie. – wymruczałam. 
- Wcześnie? Jest 15.45, a ty mówisz, że jest wcześnie? 
- Co?! Świetnie, cały dzień przespałam. Trzeba było tyle nie czytać.
-ostatnie słowa powiedziałam bardzo cicho, lecz on je usłyszał. 
- A co takiego czytałaś, hmm? 
- Książkę o was. Teraz jak już się znamy, to niektóre rzeczy mnie
naprawdę rozbawiły. 
- Serio? Całą noc czytałaś? To cię podziwiam, ale teraz wstawaj.
Zabieram cię na spacer. – powiedział, a ja przykryłam sobie głowę
poduszką, mówiąc przeciągle „Nieee chceee miiii siiiię”. Nagle
poczułam, jak ściąga mi kołdrę i zabiera mi poduszkę, którą zaczyna 
 mnie bić. Nie pozostaję mu dłużna, biorę najbliższą poduszkę i
zaczynam go nią okładać. Gdy się zmęczyliśmy, poszłam się ubrać.
Kiedy wyszłam z łazienki, czekał już na mnie przy drzwiach.

2 komentarze:

  1. Świetny :) jak zawsze *.*
    Weny!
    Zapraszam do mnie:
    http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-30.html
    http://przypadek-niesadze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-11.html

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :). Zrobiło mi się żal Lou :(. Niech jej powie o swoich uczuciach, ciekawe jak zareaguje :D.

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń