Dominika :*
************************************************
*
Perspektywa Louisa *
Udało
mi się tylko powiedzieć „wow”,
wyglądała tak pięknie.
-
Możemy jechać?
– zapytała.
-
Tak,
tak już. – powiedziałem. Razem udaliśmy się do samochodu. Odpaliłem silnik i
ruszyliśmy. Po 20 minutach byliśmy już pod moim i chłopaków domem. Gdy
weszliśmy były wyłączone wszystkie światła i nie było słychać nikogo. Niewiele
myśląc zapaliłem światło, a tu nagle wyskoczyli
wszyscy nasi znajomi, krzycząc:
-
Niespodzianka!!! - Po chwili poczułem jak Nina
mnie przytula.
-
Wszystkiego najlepszego Louis. – powiedziała,
po czym pocałowała mnie w policzek. Wszyscy zaczęli do mnie podchodzić i
składać mi życzenia.
-
No stary,
wszystkiego najlepszego, dużo kasy, chodź już ją masz, zdrowia i oczywiście
jakąś fajną laskę sobie znajdź, ale nie musisz daleko szukać. – powiedział
Harry, po czym wręczył mi prezent. Cały czas myślałem nad znaczeniem jego słów
„jakąś fajną
laskę sobie znajdź, ale nie musisz daleko szukać”
. Nie wiem kogo miał na myśli, ale kiedyś to z niego wyciągnę.
Gdy wszyscy dali mi prezenty, zaczęła się impreza. Tańczyliśmy w najlepsze.
Oczywiście były drinki i soki, bo na przykład Nina nie mogła pić, ponieważ jest
niepełnoletnia. Ja też postanowiłem nie pić dużo, bo chciałbym jak najwięcej
zapamiętać z tego wielkiego dnia, z resztą nie zawsze obchodzi się 22 urodziny.
Ha, jak ten czas szybko leci. Wszyscy dobrze się bawili, razem z chłopakami się
wygłupialiśmy przy różnych piosenkach. Najbardziej, gdy puszczali nasze single.
Kiedy wszyscy się zmęczyli, puścili wolną piosenkę. Postanowiłem z kimś
zatańczyć i pierwszą osobą, na którą spojrzałem była Nina. Ruszyłem w jej
stronę, aby poprosić ją do tańca.
-
Zatańczysz? – podałem jej dłoń, na co ona się uśmiechnęła i pokiwała twierdząco
głową. Wyszliśmy na środek pokoju, wchodząc pomiędzy inne tańczące pary. Lekko
objąłem ją w talii, a ona położyła ręce na mój kark. Tańczyliśmy wtuleni w
siebie. Zacząłem rozmyślać, kim Nina dla mnie jest. Na pewno jest moją
przyjaciółką, ale ja czuję do niej coś więcej. Dzisiaj, podczas tego upadku u
niej, patrzyłem się tak w jej piękne zielone tęczówki. Po prostu się w nich
zatraciłem. Jak dla mnie tamta chwila mogłaby trwać wiecznie, tylko jest jeden
mały problem. Nie wiem, czy ona coś do mnie czuje. Tak naprawdę, boję się
zrobić ten pierwszy krok, bo co jeśli ja się jej nie podobam. Jeśli uważa mnie
tylko za przyjaciela. Nie chcę zniszczyć naszej
przyjaźni.
*
Perspektywa Niny *
Louis
zaprosił mnie do tańca. Od razu się zgodziłam, poszliśmy na środek pokoju, gdy
się zatrzymaliśmy Szatyn złapał mnie lekko w talii, więc ja objęłam dłońmi jego
kark. Tańczyliśmy tak wtuleni w siebie. Było mi tak dobrze, w jego ramionach
czułam się taka bezpieczna. Chciałabym, aby ta chwila trwała wiecznie, lecz
każda piosenka ma swój początek i koniec. Gdy piosenka się skończyła poszliśmy
się napić. Ja oczywiście musiałam pić sok, bo jestem jeszcze nie pełnoletnia i
gdyby tata się dowiedział, że piłam, byłoby niemiło. Impreza skończyła się
gdzieś o 4.00 nad ranem. Wszyscy się
już porozchodzili do domów. Ja postanowiłam zostać u chłopaków, ponieważ nie
miałam siły, wracać do domu. Położyłam się na kanapie w salonie i usnęłam.
Obudziłam się o 12.07, chłopcy jeszcze spali. Postanowiłam zrobić im śniadanie
– obiad. W trakcie robienia, chłopaki już zeszli. Z moich obserwacji
najbardziej skacowany był Harry, dlatego postanowiłam naszykować mu tabletki na
ból głowy oraz wodę. Trochę się męczyłam, lecz po długich poszukiwaniach je
znalazłam. Gdy mu je podałam, uśmiechnął się i powiedział:
-
Co ja bym bez ciebie zrobił – po tym mnie przytulił i pocałował w policzek.
Zdezorientowana zarumieniłam się. Chłopaki się na nas dziwnie spojrzeli,
a raczej z zaskoczeniem. Spojrzałam na Louisa, lecz on odwrócił wzrok.
*
Perspektywa Louisa *
Ten
pocałunek sprawił mi ból, ale nie mogę się na nich złościć. Wyszedłem z kuchni
do swojego pokoju, a za mną Liam.
-
Stary,
co się stało? – zapytał.
-
Nic.
-
Jak
to
nic. Wiesz, że możesz mi się wyżalić.
-
No,
dobra… no, bo… po prostu…
-
Podoba ci
się Nina. – stwierdził. Spuściłem wzrok. – Wiedziałem. Czemu jej tego nie
powiesz? Przecież widać, że ty też jej się podobasz.
-
Ja się
boję…
-
Czego?
– spytał zaskoczony.
-
Odrzucenia.
-
Odrzucenia?
Ty? Louis Tomlinson?
-
No,
czy to takie dziwne?
-
Tak,
bo mógłbyś mieć każdą, a boisz się tej jedynej. Według mnie powinieneś jej
powiedzieć co czujesz. Zaproś ją gdzieś. Na spacer, do kina…
- przerwałem mu.
-
Zastanowię się nad tym. Dzięki Liam,
taka rozmowa była mi potrzebna.
-
Do usług.
Chłopaki
rozmawiali jeszcze przez kilka minut, wygłupiając się, lecz nie zauważyli
podsłuchującej Niny.
*
Perspektywa Niny *
Gdy
przechodziłam obok pokoju chłopaków, usłyszałam ich rozmowę. Nie mogłam
uwierzyć, że Louis coś do mnie czuje i że to on boi się mi to powiedzieć. Byłam
prze szczęśliwa, nie mogłam się doczekać, aż Lou
mnie gdzieś zaprosi. Następnego dnia w drodze na zakupy, przemknęła obok mnie
znajoma osoba. Gdy poczułam jej mocne perfumy od razu wiedział, kto to był. Martyna.
Ciekawiło mnie, skąd ona się tu wzięła. Nie zauważyłam, gdy do mnie podeszła:
-Nina!
Hej! Jaakie
miłeee
spotkaaaniee.
– w jej głosie wyczułam nutkę ironii.
-Ta
sory,
ale się śpieszę… - nie dokończyłam, bo mi przerwała.
-Zaraz,
czekaj. Widzę, że już znalazłaś sobie pocieszenie po Tomku.
-A
skąd, o tym wiesz?
-Mam
swoje znajomości. Uważaj, bo ktoś ci może go odebrać. - posłała mi
zadziorny uśmiech.
-
Sory,
ale naprawdę się śpieszę. Pa. – odeszłam.
Zastanawiałam
się, skąd to wie. Nie zajmując sobie więcej nią głowy,
wróciłam do „polowania”
na wyprzedaże. Wieczorem po zakupach
wróciłam do domu i zaczęłam czytać nowo
kupioną książkę o One
Direction.
Czytałam ją przez całą noc. Rano wyglądałam koszmarnie,
ale warto było.
Rozśmieszyły mnie, niektóre z fałszywych opowieści o
nich. Jestem ciekawa, ile
z tego było prawdy. Gdy skończyłam czytać
była 6.23, więc postanowiłam się
położyć spać. Od razu zasnęłam.
Obudziło mnie lekkie pukanie do drzwi. Ledwo
słyszalnie
powiedziałam „proszę”, po czym drzwi
się otworzyły i stanął w nich
Louis. Zdziwiłam się, że tak wcześnie do mnie
przyszedł.
-
Hej,
co tak wcześnie. – wymruczałam.
-
Wcześnie?
Jest 15.45, a ty mówisz, że jest wcześnie?
-
Co?!
Świetnie, cały dzień przespałam. Trzeba było tyle nie czytać.
-ostatnie słowa
powiedziałam bardzo cicho, lecz on je usłyszał.
-
A co
takiego czytałaś, hmm?
-
Książkę o
was. Teraz jak już się znamy, to niektóre rzeczy mnie
naprawdę rozbawiły.
-
Serio?
Całą noc czytałaś? To cię podziwiam, ale teraz wstawaj.
Zabieram cię na spacer.
– powiedział, a ja przykryłam sobie głowę
poduszką, mówiąc przeciągle „Nieee
chceee
miiii
siiiię”.
Nagle
poczułam, jak ściąga mi kołdrę i zabiera mi poduszkę, którą zaczyna
mnie bić. Nie pozostaję mu dłużna, biorę
najbliższą poduszkę i
zaczynam go nią okładać. Gdy się zmęczyliśmy, poszłam się
ubrać.
Kiedy wyszłam z łazienki, czekał już na mnie przy drzwiach.
Świetny :) jak zawsze *.*
OdpowiedzUsuńWeny!
Zapraszam do mnie:
http://nadzieja-jestzawsze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-30.html
http://przypadek-niesadze.blogspot.com/2014/06/rozdzia-11.html
Super :). Zrobiło mi się żal Lou :(. Niech jej powie o swoich uczuciach, ciekawe jak zareaguje :D.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/