czwartek, 19 czerwca 2014

Imagin VII Louis - Urodzinowy

Cześć! Napisałam nowy imagin. Mam nadzieję, że się spodoba. Mi osobiście się nie podoba. Zawaliłam, ale to wy ocenicie. Przepraszam za błędy :P 
Dodaję dzisiaj urodzinowy, bo mam dzisiaj urodziny!!!
Zapraszam do obserwatorów!!!!
Proszę o komentowanie!!!! Dziękuję!!!!!
Dominika :* 


[T. I.] - twoje imię. 
***********************************************

Dzisiaj wstałam z uśmiechem na ustach. Dobrze wiedziałam, co dziś za dzień. MOJE 20 URODZINKI!!!!! Matko, ale jestem stara. - pomyślałam.
Pościeliłam łóżko i ruszyłam do łazienki. Po wykonaniu wszystkich porannych czynności ubrałam się i zeszłam na dół na śniadanie. W kuchni już krzątała się moja mama.
- Część mamo. - przywitałam się.
- Cześć córciu. Śniadanie masz naszykowane, a ja lecę do pracy. Pa. - pocałowała mnie w policzek i wyszła. Trochę było mi smutno, bo zapomniała o moich urodzinach. Z resztą, ona cały czas jest zajęta swoją pracą, tak samo jak tata. Wyjechał do USA, gdy miałam 15 lat, ponieważ dostał tam bardzo dobrą ofertę pracy. Przyjeżdża do nas tylko na święta. No nic. Zjadłam kanapki i poszłam do salonu. Włączyłam TV i gdy już miałam usiąść na kanapie, usłyszałam dzwonek do drzwi. Niechętnie poszłam otworzyć. Uchyliłam drzwi, a moim oczom ukazał się Louis.
- Louis!!! - rzuciłam mu się na szyję, a on okręcił mnie wokół własnej osi.
- Cześć księżniczko. Mam coś dla ciebie. - powiedział, gdy weszliśmy do środka.
- Miałeś mi nic nie kupować. Wystarczy, że pamiętałeś.
- No tak, ale gdy zobaczyłem to w sklepie... no po prostu musiałem to kupić. - podał mi małe pudełeczko. Otworzyłam je i ujrzałam piękną, srebrną bransoletkę z serduszkiem.
- Śliczna! Dziękuję! - powiedziałam. Odłożyłam pudełeczko na stoliczek obok kanapy i wpiłam się w jego usta. Jego pocałunki są tak namiętne, a zarazem tak delikatne. Oderwaliśmy się od siebie, łapiąc łapczywie powietrze. 
Po pewnym czasie stwierdziliśmy, że obejrzymy jakiś film. Kiedy Louis wybierał film, ja poszłam do kuchni zrobić popcorn. Gdy wszystko było już przyszykowane, usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy film. Ten film był tak nudny, że już w połowie oczy mi się zamykały. Zasnęłam.
Obudziły mnie lekkie pocałunki na szyi. Otworzyłam oczy i zobaczyłam szczerzącego się Louisa. 
- Przysnęło ci się. - zaśmiał się.
- Może... Która godzina? - zapytałam.
- 12. 43. Jeszcze wcześnie, może przejdziemy się do parku?
- Dobra, tylko pójdę się trochę ogarnąć. - powiedziałam, po czym pobiegłam na górę. Przebrałam się, rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Muszę przyznać, że zrobiłam to w rekordowym czasie, aż 10 minut! Zbiegłam szybko po schodach do salonu, gdzie czekał na mnie Louis.
- Pięknie wyglądasz. - pocałował mnie.
- Wiem. - odpowiedziałam dumnie, na co Lou się zaśmiał. Wyszliśmy z domu i udaliśmy się do parku. Uwielbiałam tam chodzić. Było w nim tak spokojnie, cicho. Właśnie w tym parku Louis poprosił mnie o chodzenie. Uśmiechnęłam się na wspomnienie tego dnia. Nigdy go nie zapomnę.

* Wspomnienie *
Louis poprosił mnie o spotkanie w parku, mówił, że to bardzo ważne. Zgodziłam się i już po 15 minutach byłam na miejscu. Podeszłam do Louisa i przywitałam go buziakiem w policzek. Usiedliśmy na ławeczce, a Lou złapał mnie za dłonie.
- [T. I.], ostatnio gdy wyjechałaś na miesiąc do Polski, zdałem sobie sprawę, że nie mogę bez ciebie żyć... Kocham Cię. - powiedział. Byłam taka szczęśliwa. - Czy zostaniesz moją dziewczyną? - zapytał z nadzieją.
- Tak. - powiedziałam, będąc ciągle w szoku. I wtedy Louis pierwszy raz mnie pocałował.
 * Koniec wspomnienia *

Szliśmy tymi ścieżkami już ponad dwie godziny. Matko, jak ten czas szybko leci. 
- [T. I.]?
- Tak?
- Może pójdziemy zobaczyć, co u chłopaków?
- No... Okej.
Poszliśmy razem do domu chłopaków. Gdy doszliśmy, Louis jak prawdziwy gentleman otworzył mi drzwi i wpuścił pierwszą. W całym domu panowała ciemność. Trochę się zdziwiłam. Czyżby nikogo nie było? Sięgnęłam do włącznika i zapaliłam światło...
- NIESPODZIANKA!!!!!!! - nagle z różnych kryjówek wyskoczyli moi znajomi i... moja mama. Jednak nie zapomniała. - pomyślałam. Łzy ciekły mi po policzkach. Naprawdę się tego nie spodziewałam. 
- Matko... Dziękuję wam! Naprawdę się nie spodziewałam! - powiedziałam, po czym wszystkich przytuliłam.

* Następnego dnia *

Impreza była niesamowita! Na początku wszyscy złożyli mi życzenia i dali prezenty. Zaśpiewaliśmy sto lat, zjedliśmy tort, graliśmy w różne gry... Trochę wypiliśmy, ale warto było. Z resztą, już jesteśmy dorośli. Gdzieś w połowie moich urodzin usłyszeliśmy dzwonek do drzwi, więc mama poszła otworzyć. I wtedy stało się coś, czego w życiu bym się nie spodziewała... Do pokoju wszedł... MÓJ TATA!!!!!! Na początku myślałam, że przez ten alkohol mam halucynacje, ale to była rzeczywistość. Podbiegłam do niego i mocno wtuliłam w jego tors. Nie mogłam w to uwierzyć. 
To był chyba najszczęśliwszy dzień w moim życiu!!!

Proszę, skomentuj jeżeli przeczytałeś/aś. To dla nas dużo znaczy!


2 komentarze: