poniedziałek, 23 czerwca 2014

Rozdział 11

Cześć! Nowy rozdział. Dzisiaj taki... słodki *-*  Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy :P
Rozdział dedykuję  Lauren Coolness.
Proszę o komentowanie!!!!!
Zapraszam do obserwatorów!!!!!
Dziękuję wam za tyle wyświetleń <3 
Dominika :*
*****************************************************
Po 20 minutach byliśmy pod domem mojego chłopaka. Weszliśmy, Lou postawił moją walizkę w przedpokoju, a razem poszliśmy do salonu. Jego dom był bardzo piękny. Nowoczesna kuchnia, salon w kolorze czarnym, białym i czerwonym. Sypialni jeszcze nie widziałam, ale też jest pewnie ładna. Usiedliśmy na kanapie w salonie. Louis zaproponował, abyśmy obejrzeli jakiś film, padło na horror. Nie wiem jak wy, ale ja strasznie się boję horrorów, mam później po nich koszmary. Obejrzeliśmy 3 części tego filmu. Gdy skończyliśmy oglądać była już 23.00, więc Lou pokazał mi gdzie jest jego sypialnia, gdybym czegoś potrzebowała to tam będzie, a potem pokazał mi mój pokój. Był biało – niebieski, z jasnymi meblami. Po lewej stronie stało wielkie łóżko z dwoma etażerkami po bokach. Po prawej stronie była wielka szafa, a obok niej biurko. Obok łóżka były drzwi, które prowadziły zapewne do łazienki. Szatyn jeszcze raz powiedział, że gdyby się coś działo, mam do niego przyjść, po czym pocałował mnie i wyszedł. Wyciągnęłam z walizki pidżamę i poszłam do łazienki się umyć. Gdy wykonałam wszystkie czynności i wyszłam z łazienki, od razu padłam na łóżko i zasnęłam. W nocy, gdzieś o 3.00 obudziłam się, ponieważ śnił mi się koszmar. Przez cały czas nie mogłam spać, więc postanowiłam iść do Louisa. Po cichu weszłam do jego pokoju i wślizgnęłam się pod kołdrę. Nagle ten się obrócił i spojrzał na mnie zaspanymi oczyma:
- Co się stało? – wymruczał.
- Miałam zły sen, mogę dziś z tobą spać? – zapytałam szeptem.
- Jasne, chodź tu do mnie. – powiedział po czym mnie przytulił. Wiedziałam, że przy nim nic mi nie grozi. Po paru minutach zasnęłam.
* Perspektywa Louisa *
Obudziłem się rano o 9.28. Spojrzałem na dziewczynę tulącą się do mojego boku. Biedna miała koszmary w nocy. Chciałem wstać, jednak była tak mocno do mnie przytulona, że nie mogłem się ruszyć. Zacząłem całować jej szyję, idąc do góry, aż natrafiłem na jej usta. Poczułem, że zaczyna się wybudzać, jednak nie zaprzestałem pieszczot. Uchyliła oczy, lekko je mrużąc, po czym zapytała zachrypniętym głosem:
- Która godzina?
- Za 20 minut 10.00, wyspałaś się?
- Odkąd, przyszłam do ciebie, spało mi się lepiej. – powiedziała i skradła mi całusa. Przyciągnąłem ją mocniej do siebie i zacząłem całować jej usta. Oddawała je zachłanniej niż zazwyczaj, coś było nie tak.
- Nina, coś się stało? – zapytałem, gdy się od siebie oderwaliśmy.
- Nie, niby dlaczego?
- Bo całujesz mnie, jakbyś mnie całowała ostatni raz. – stwierdziłem. Spuściła głowę. Szybko podniosłem ją palcami tak, aby patrzyła mi w oczy. - Co jest? – zapytałem ponownie.
- Bo śniło mi się , że Martyna mi cię zabrała, że powiedziałeś, że mnie nie kochasz, a ja tak strasznie płakałam, a ciebie to nie obchodziło. – powiedziała i jedna słona łza spłynęła jej po policzku. Szybko ją starłem.
- Posłuchaj mnie teraz, nigdy z Martyną mnie nic nie łączyło i nie będzie, kocham tylko ciebie, nie przejmuj się przyszłością. Co będzie to będzie. – powiedziałem, po czym pocałowałem ją w nos. – A teraz chodź, zrobimy sobie śniadanie. Na co masz ochotę?
- Hm… może naleśniki? – zapytała, robiąc słodkie oczka.
- No to do roboty. – powiedziałem, po czym wstałem i udałem się do łazienki. Gdy z niej wyszedłem, w moim pokoju już nie było mojej dziewczyny. Udałem się do kuchni, wyciągnąłem potrzebne składniki i zacząłem smażyć naleśniki. Gdy już kończyłem, poczułem jak ktoś, obejmuje mnie w pasie i przytula się do moich pleców. Wiedziałem dobrze kto to, więc kiedy się odwróciłem, pocałowałem ją w usta. Gdy zjedliśmy śniadanie, do Niny zadzwonił telefon. Na jej twarzy było można zobaczyć zaskoczenie.
*Perspektywa Niny*
Gdy zobaczyłam kto dzwoni byłam strasznie zaskoczona. Odwróciłam się i zobaczyłam Louisa z pytającym wyrazem twarzy. Uśmiechnęłam się lekko i wyszłam na taras.
*Rozmowa telefoniczna*
N: Yyy… Hej?
T: Hej Nina, dawno się nie odzywałaś, wiem że ta rozmowa nie powinna być przez telefon, ale słyszałem że nie wyjechałaś na zawsze i jeszcze przyjedziesz, dlatego chciałbym się spytać, czy jak wrócisz to moglibyśmy gdzieś pójść i spróbować, zacząć wszystko od nowa? 
N: Eee… Jestem bardzo zaskoczona, tym co powiedziałeś, ale już wszystko sobie wyjaśniliśmy, a poza tym nie chciałabym ci zrobić przykrości, ale ja już kogoś mam i zaczęłam wszystko od nowa.
T: A-ale jak to już kogoś masz? Myślałem, że sobie to jeszcze przemyślisz i dasz mi jeszcze jedną szansę.
N: Przykro mi, ale zrozumiałam że to co czułam do ciebie, to było zauroczenie, a teraz zakochałam się naprawdę i nie umiałabym go zostawić.
T: Tobie jest przykro? To mi jest przykro i na dodatek zawracam sobie tobą głowę, a ty świetnie się bawisz ze swoim chłopakiem.
N: Nie mogę uwierzyć, że to powiedziałeś. Myślałam, że nie jesteś taki zazdrosny, przecież zerwaliśmy i pogodziliśmy się z tym, a przy najmniej ja się pogodziłam. Nie powinieneś się wtrącać w moje życie, a z resztą nie będę z tobą już dłużej o tym rozmawiać. Muszę kończyć, cześć. – rozłączyłam się.
Wróciłam do domu ze smutnym wyrazem twarzy i łzami w oczach. Kiedy Louis mnie zauważył, jego uśmiech zniknął z twarzy. Szybko do mnie podszedł i mocno przytulił.

1 komentarz:

  1. Dziękuję za dedykację!!! ;*
    Rozdział genialny- jak zawsze :D
    Życze weny ;*
    Niech moc będzie z Tobą ♥

    OdpowiedzUsuń