Dominika :*
************************************************
-
Cześć, myślałam, że już poszedłeś.
-
Nie jeszcze nie, gdy spałaś dzwonił twój tata, więc odebrałem. Powiedział, że
musi zostać w tamtym mieście jeszcze 3 dni i że bardzo cię przeprasza, że nie
mógł ci tego osobiście powiedzieć.
-
Aha, Louis?
-
Tak?
-
Dziękuję. Gdyby nie ty… I dziękuję
za to, że
zostałeś.
-
Nie musisz
dziękować, po prostu chciałem ci pomóc. Nie mogłem cię tak zostawić. –
uśmiechnęłam się lekko.
-
Może zjemy
razem jakieś śniadanie?
-
Jasne,
zgłodniałem.
-
Może być
jajecznica?
-
Ok.
– zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Cały czas czułam na sobie wzrok
Szatyna. Gdy skończyłam nałożyłam nam na talerze i poszliśmy do salonu.
Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy tv. Zjedliśmy
wszystko
ze smakiem. Odłożyłam nasze talerze i wróciłam do pokoju.
-
Louis,
to może zabrzmi trochę dziwnie, ale zaprosiłam obcego chłopaka do domu i z nim
spałam, a na dodatek nic o nim nie wiem.
-
Rozumiem,
może to trochę dziwne... , ale jak chcesz możemy się poznać.
-
No dobrze,
więc ty zaczynasz. – powiedziałam. Gadaliśmy na różne tematy. Po prostu buzie
nam się nie zamykały. Ani żeśmy się nie obejrzeli była już 14.00. Postanowiłam
z Louisem, że pójdziemy do niego i poznam chłopaków. Z jednej strony się
cieszyłam, bo poznam moich idoli i będę u nich w domu. Z drugiej strony bałam
się, że zrobię z siebie idiotkę, co w moim przypadku jest bardzo możliwe.
Poszłam wziąć jeszcze szybki prysznic. Przebrałam się, umalowałam, uczesałam i
byłam już gotowa.
-
To co
idziemy? – powiedział.
-
Jasne.
Po
około 20 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Niebieskooki otworzył drzwi
kluczami i weszliśmy do środka. Ściągnęłam buty, kurtkę i poszłam za szatynem
do salonu, w którym znajdowała się cała czwórka.
-
Hej,
pamiętacie Ninę, córkę Roberta.
-
Hej.
– powiedziałam.
-
Cześć –
powiedzieli wszyscy po czym przywitali mnie całusem w policzek.
I jak możecie się domyślać, puściłam buraka. Próbowałam to jakoś zakryć
włosami, ale mi się nie udało.
-
Ślicznie wyglądasz
jak się rumienisz. – powiedział Niall.
Na co ja tylko zachichotałam.
-
Jak się
czujesz, już lepiej? – zapytał się Liam,
na co trochę się zdziwiłam i zrobiłam minę typu „WTF”. Louis chyba się skapnął
o co mi chodzi.
-
Wiesz,
jak zasnęłaś, zadzwoniłem do chłopaków powiedzieć, że nie przyjdę na noc. I
wtedy oni zaczęli się dopytywać o co chodzi, więc im powiedziałem. Chyba się
nie gniewasz? – zrobił minę zbitego pieska.
-
Jasne,
że nie, ale chciałabym już o tym zapomnieć.
-
Dobrze,
może w takim razie zrobimy sobie wieczór filmowy?
-
Taak!
– wszyscy się zgodzili i tak spędziliśmy razem czas.
* 3 miesiące później *
Bardzo
przywiązałam się do chłopaków, spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, szczególnie
przywiązałam się do Louisa. Ciągle jeszcze pamiętam, jak mnie uratował. Może
dlatego najbardziej mu ufam? Prawdę mówiąc, chyba się w nim zakochałam. Tak
wiem, jestem strasznie głupia, bo ja taka zwykła dziewczyna. Nawet nie mam na
co liczyć, bo on to Louis Tomlinson.
Najsławniejszy człowiek na ziemi, członek One Direction,
który jest uwielbieniem wszystkich dziewczyn. Nigdy nie będziemy razem. To
była pierwsza sprawa, drugą sprawą jest Angelika, która gdy tylko dowiedziała
się o mojej wyprowadzce, do mnie zadzwoniła. Zrobiła mi niezłą awanturę, że się
z nią nie pożegnałam. Ale po moim długim przepraszaniu mi wybaczyła.
Powiedziała mi nawet, że może uda jej się namówić rodziców i do mnie przyjedzie
w wakacje. Bardzo się z tego ucieszyłam. Dzięki chłopakom już trochę lepiej
znam Londyn i będę mogła jej pokazać wszystkie ciekawe miejsca. Trzecią sprawą
jest mój tata, gdy dowiedział się o tej próbie gwałtu, chciał dzwonić na
policję. Jednak udało mi się go odwieść od tego pomysłu mówiąc, że nic się nie
stało i chce jak najszybciej o tym zapomnieć. A teraz wracając do
teraźniejszości, mam bardzo
poważną sprawę. Ponieważ teraz w grudniu Louis ma urodziny. Razem uzgodniliśmy
plan, że ja zajmę się nim na cały dzień, gdzieś do 16.00, a oni wszystko
przygotują. Prezent mam już dla niego kupiony, więc nie miałam nic przeciwko.
Gdy nadszedł już ten dzień z samego rana, a dokładniej o 10.00 zadzwoniłam do
Louisa i poprosiłam czy nie pojechałby ze mną na zakupy. Gdy odebrał chyba
jeszcze spał, bo miał lekko zachrypnięty głos, ale po dłuższej namowie zgodził
się. Umówiliśmy się w parku, skąd poszliśmy do centrum handlowego. Byliśmy już
w ponad 13 lub 14 sklepie , a ja kupiłam sobie dopiero 2 bluzki, 3 pary spodni,
sweter i 4 pary butów. Według mnie to jest mało, lecz Lou
cały czas mi wmawiał, że to
jest o wiele za dużo. Postanowiłam mu też pomóc coś sobie wybrać.
-
Chodź Lou,
wybierzemy ci coś.
-
Proszę cię,
tyle już przeszliśmy. Odpocznijmy, błagam cię.
-
Nie ma
mowy. Trzeba kupić ci coś ładnego. – zaciągnęłam go do sklepu z odzieżą męską i
już po chwili znalazłam ciuchy, które by mu najbardziej pasowały. – Masz
przymierz to.
-
Ok.
– poszedł do przebieralni. Co chwilę wychodził ubrany w różne ciuchy. Wyszło na
to, że kupił sobie 3 pary spodni, 2 pary trampek, 5 bluzek i skórzaną kurtkę.
Przyznam, że wyglądał w niej seksownie. Gdy skończyliśmy robić zakupy była
14.00. Z racji tego, że chłopaki jeszcze nie
dzwonili do mnie, nie mogliśmy jeszcze wrócić, więc poszliśmy do mnie.
-
Dobra te
zakupy możesz na razie zostawić tam. – wskazałam na szafkę w przed pokoju. Potem
udałam się do kuchni. – Chcesz coś do picia?
-
Sok,
jeśli można. A tak w ogóle, czemu przyszliśmy do ciebie, a nie do mnie? Gdy
tylko powiedziałem, że chce już wracać, od razu zmieniłaś temat. Czy coś przede
mną ukrywasz? –
zapytał idąc za mną do salonu. Zmrużył
oczy, przez co się zaśmiałam.
-
Ja?
Nie, ja nic nie ukrywam. – powiedziałam, ale chyba niezbyt przekonująco, gdyż
rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
-
Nadal twierdzisz,
że nic nie ukrywasz? – zapytał na chwilę zaprzestając mnie
łaskotać.
-
Ale ja
nic nie ukrywam…- znów zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się cofać, aż natrafiłam
na kanapę. Upadając, pociągnęłam Louisa za sobą i przez to upadł na mnie. Nasze
twarze dzieliły milimetry, wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Muszę powiedzieć, że
jego niebieskie
tęczówki hipnotyzują. Kompletnie się w nich zatraciłam, ale w końcu się
ocknęłam.
-
Eee,
Lou?
-
Tak?
-
Leżysz na
mnie. – chyba dopiero zdał sobie z tego sprawę, bo
gwałtownie
się poderwał. Widziałam, że było mu trochę głupio.
-
No dobrze
może… - nie zdążyłam dokończyć, bo dostałam sms-a:
„Wszystko załatwione, możecie
przyjeżdżać. Harry oxox”
-
Kto to?
– zapytał.
-
Chłopaki się
pytają kiedy wracamy, bo im się nudzi.
-
Aha,
to może już pojedziemy?
-
Jasne,
tylko się ogarnę. Poczekaj chwilkę. – szybko pobiegłam do swojego pokoju.
Ubrałam nowe czarne rurki, błękitną bluzkę i czarne buty na koturnie. Włosy
podkręciłam lokówką i poprawiłam makijaż.
Gotowa,
poszłam do salonu, gdzie czekał na mnie Louis.
-
Wow
–
tylko tyle udało mu się powiedzieć, a ja się zarumieniłam.
CUDNY!!!!!!!!!! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;). Kiedy next? ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/
następny rozdział w sobotę :)
Usuńswietny :D bardzo przyjemnie sie czyta:D ciekawa hirtoriaczekam do soboty w takim razie na kolerjnego :) - hiuston
OdpowiedzUsuń