środa, 4 czerwca 2014

Rozdział 7

Hejka! Dodaję dzisiaj rozdział tak, jak obiecałam. Przepraszam za jakiekolwiek błędy :P Mam nadzieję, że wam się spodoba. Proszę o komentowanie!!! Chcę zobaczyć, ile osób to czyta! Dziękuję!!! 
Dominika :*
************************************************

- Cześć, myślałam, że już poszedłeś.
- Nie jeszcze nie, gdy spałaś dzwonił twój tata, więc odebrałem. Powiedział, że musi zostać w tamtym mieście jeszcze 3 dni i że bardzo cię przeprasza, że nie mógł ci tego osobiście powiedzieć.
- Aha, Louis?
- Tak?
- Dziękuję. Gdyby nie ty… I dziękuję za to, że zostałeś.
- Nie musisz dziękować, po prostu chciałem ci pomóc. Nie mogłem cię tak zostawić. – uśmiechnęłam się lekko.
- Może zjemy razem jakieś śniadanie?
- Jasne, zgłodniałem.
- Może być jajecznica?
- Ok. – zabrałam się za przygotowywanie śniadania. Cały czas czułam na sobie wzrok Szatyna. Gdy skończyłam nałożyłam nam na talerze i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy tv. Zjedliśmy wszystko ze smakiem. Odłożyłam nasze talerze i wróciłam do pokoju.
- Louis, to może zabrzmi trochę dziwnie, ale zaprosiłam obcego chłopaka do domu i z nim spałam, a na dodatek nic o nim nie wiem.
- Rozumiem, może to trochę dziwne... , ale jak chcesz możemy się poznać.
- No dobrze, więc ty zaczynasz. – powiedziałam. Gadaliśmy na różne tematy. Po prostu buzie nam się nie zamykały. Ani żeśmy się nie obejrzeli była już 14.00. Postanowiłam z Louisem, że pójdziemy do niego i poznam chłopaków. Z jednej strony się cieszyłam, bo poznam moich idoli i będę u nich w domu. Z drugiej strony bałam się, że zrobię z siebie idiotkę, co w moim przypadku jest bardzo możliwe. Poszłam wziąć jeszcze szybki prysznic. Przebrałam się, umalowałam, uczesałam i byłam już gotowa.
- To co idziemy? – powiedział.
- Jasne.
Po około 20 minutach byliśmy pod domem chłopaków. Niebieskooki otworzył drzwi kluczami i weszliśmy do środka. Ściągnęłam buty, kurtkę i poszłam za szatynem do salonu, w którym znajdowała się cała czwórka.
- Hej, pamiętacie Ninę, córkę Roberta.
- Hej. – powiedziałam.
- Cześć – powiedzieli wszyscy po czym przywitali mnie całusem w policzek. I jak możecie się domyślać, puściłam buraka. Próbowałam to jakoś zakryć włosami, ale mi się nie udało.
- Ślicznie wyglądasz jak się rumienisz. – powiedział Niall. Na co ja tylko zachichotałam.
- Jak się czujesz, już lepiej? – zapytał się Liam, na co trochę się zdziwiłam i zrobiłam minę typu „WTF”. Louis chyba się skapnął o co mi chodzi.
- Wiesz, jak zasnęłaś, zadzwoniłem do chłopaków powiedzieć, że nie przyjdę na noc. I wtedy oni zaczęli się dopytywać o co chodzi, więc im powiedziałem. Chyba się nie gniewasz? – zrobił minę zbitego pieska.
- Jasne, że nie, ale chciałabym już o tym zapomnieć.
- Dobrze, może w takim razie zrobimy sobie wieczór filmowy?
- Taak! – wszyscy się zgodzili i tak spędziliśmy razem czas.

* 3 miesiące później *
Bardzo przywiązałam się do chłopaków, spędzamy ze sobą bardzo dużo czasu, szczególnie przywiązałam się do Louisa. Ciągle jeszcze pamiętam, jak mnie uratował. Może dlatego najbardziej mu ufam? Prawdę mówiąc, chyba się w nim zakochałam. Tak wiem, jestem strasznie głupia, bo ja taka zwykła dziewczyna. Nawet nie mam na co liczyć, bo on to Louis Tomlinson. Najsławniejszy człowiek na ziemi, członek One Direction, który jest uwielbieniem wszystkich dziewczyn. Nigdy nie będziemy razem. To była pierwsza sprawa, drugą sprawą jest Angelika, która gdy tylko dowiedziała się o mojej wyprowadzce, do mnie zadzwoniła. Zrobiła mi niezłą awanturę, że się z nią nie pożegnałam. Ale po moim długim przepraszaniu mi wybaczyła. Powiedziała mi nawet, że może uda jej się namówić rodziców i do mnie przyjedzie w wakacje. Bardzo się z tego ucieszyłam. Dzięki chłopakom już trochę lepiej znam Londyn i będę mogła jej pokazać wszystkie ciekawe miejsca. Trzecią sprawą jest mój tata, gdy dowiedział się o tej próbie gwałtu, chciał dzwonić na policję. Jednak udało mi się go odwieść od tego pomysłu mówiąc, że nic się nie stało i chce jak najszybciej o tym zapomnieć. A teraz wracając do teraźniejszości, mam bardzo poważną sprawę. Ponieważ teraz w grudniu Louis ma urodziny. Razem uzgodniliśmy plan, że ja zajmę się nim na cały dzień, gdzieś do 16.00, a oni wszystko przygotują. Prezent mam już dla niego kupiony, więc nie miałam nic przeciwko. Gdy nadszedł już ten dzień z samego rana, a dokładniej o 10.00 zadzwoniłam do Louisa i poprosiłam czy nie pojechałby ze mną na zakupy. Gdy odebrał chyba jeszcze spał, bo miał lekko zachrypnięty głos, ale po dłuższej namowie zgodził się. Umówiliśmy się w parku, skąd poszliśmy do centrum handlowego. Byliśmy już w ponad 13 lub 14 sklepie , a ja kupiłam sobie dopiero 2 bluzki, 3 pary spodni, sweter i 4 pary butów. Według mnie to jest mało, lecz Lou cały czas mi wmawiał, że to jest o wiele za dużo. Postanowiłam mu też pomóc coś sobie wybrać.
- Chodź Lou, wybierzemy ci coś.
- Proszę cię, tyle już przeszliśmy. Odpocznijmy, błagam cię.
- Nie ma mowy. Trzeba kupić ci coś ładnego. – zaciągnęłam go do sklepu z odzieżą męską i już po chwili znalazłam ciuchy, które by mu najbardziej pasowały. – Masz przymierz to.
- Ok. – poszedł do przebieralni. Co chwilę wychodził ubrany w różne ciuchy. Wyszło na to, że kupił sobie 3 pary spodni, 2 pary trampek, 5 bluzek i skórzaną kurtkę. Przyznam, że wyglądał w niej seksownie. Gdy skończyliśmy robić zakupy była 14.00. Z racji tego, że chłopaki jeszcze nie dzwonili do mnie, nie mogliśmy jeszcze wrócić, więc poszliśmy do mnie.
- Dobra te zakupy możesz na razie zostawić tam. – wskazałam na szafkę w przed pokoju. Potem udałam się do kuchni. – Chcesz coś do picia?
- Sok, jeśli można. A tak w ogóle, czemu przyszliśmy do ciebie, a nie do mnie? Gdy tylko powiedziałem, że chce już wracać, od razu zmieniłaś temat. Czy coś przede mną ukrywasz? – zapytał idąc za mną do salonu. Zmrużył oczy, przez co się zaśmiałam.
- Ja? Nie, ja nic nie ukrywam. – powiedziałam, ale chyba niezbyt przekonująco, gdyż rzucił się na mnie i zaczął mnie łaskotać.
- Nadal twierdzisz, że nic nie ukrywasz? – zapytał na chwilę zaprzestając mnie łaskotać.
- Ale ja nic nie ukrywam…- znów zaczął mnie łaskotać. Zaczęłam się cofać, aż natrafiłam na kanapę. Upadając, pociągnęłam Louisa za sobą i przez to upadł na mnie. Nasze twarze dzieliły milimetry, wpatrywaliśmy się sobie w oczy. Muszę powiedzieć, że jego niebieskie tęczówki hipnotyzują. Kompletnie się w nich zatraciłam, ale w końcu się ocknęłam.
- Eee, Lou?
- Tak?
- Leżysz na mnie. – chyba dopiero zdał sobie z tego sprawę, bo
gwałtownie się poderwał. Widziałam, że było mu trochę głupio.
- No dobrze może… - nie zdążyłam dokończyć, bo dostałam sms-a:
„Wszystko załatwione, możecie przyjeżdżać. Harry oxox
- Kto to? – zapytał.
- Chłopaki się pytają kiedy wracamy, bo im się nudzi.
- Aha, to może już pojedziemy?
- Jasne, tylko się ogarnę. Poczekaj chwilkę. – szybko pobiegłam do swojego pokoju. Ubrałam nowe czarne rurki, błękitną bluzkę i czarne buty na koturnie. Włosy podkręciłam lokówką i poprawiłam makijaż.
Gotowa, poszłam do salonu, gdzie czekał na mnie Louis.
- Wow – tylko tyle udało mu się powiedzieć, a ja się zarumieniłam.

4 komentarze:

  1. Świetny rozdział ;). Kiedy next? ;*

    Zapraszam do mnie: http://lovehateonedirection.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. swietny :D bardzo przyjemnie sie czyta:D ciekawa hirtoriaczekam do soboty w takim razie na kolerjnego :) - hiuston

    OdpowiedzUsuń