wtorek, 2 września 2014

Rozdział 19

Witam!!!!! To znowu ja. Nie tego się spodziewaliście, ale mam dla was kolejny rozdział. Jak tam u was? Bo u mnie nudy!! ;(  Teraz tak sobie siedzę i natchnęło mnie, żeby napisać ten rozdział. :) Mam nadzieję, że wam się spodoba. 
Ps. 1 Mam dla was nowinę. Otóż to: trochę zaplątałam się w rozwoju wydarzeń i wiem, że to na własne życzenie. Myślę, że niedługo ta historia się skończy, bo kompletnie nie mam pojęcia, jak a właściwie co dalej pisać. Czyli wychodzi na to, że to opowiadanie będzie krótkie. :) I właśnie za to też przepraszam. Chyba mi to wybaczycie, prawda? ;)
Ps. 2 Niedługo dodam imagina o Niallu od Natusi :)
Dobra, to miłego czytania!
A!!! Zapomniałabym. Mam jeszcze dla was małą prośbę. Widzę jak dużo z was czyta mojego bloga, ale niektórym nawet nie chce się skomentować. I jeżeli podoba wam się mój blog... to czy nie moglibyście go zaobserwować? Jak na razie obserwują go 2 osoby... to trochę mało. Nawet na swoim profilu mam więcej obserwatorów i wyświetleń, niż tu. Więc byłabym wam bardzo wdzięczna, gdybyście zaobserwowali mojego bloga i żebyście komentowali. Wierzcie, dla was to minuta, może mniej, a dla mnie to wielka przyjemność. Zrobicie to dla mnie? Żebym na podsumowaniu mogła się pochwalić jakich miałam wspaniałych czytelników. :) Niech każdy, kto przeczyta ten rozdział skomentuje.
No... to chyba wszystko. Zapraszam do czytania. :)

Dominika :*


**********************************************************************
*Perspektywa Niny*
*Miesiąc później*
Razem z angeliką ukończyłyśmy szkołę z oceną bardzo dobrą. Dzięki temu otrzymałyśmy stypendia, które nie powiem - bardzo nam się przydały. Dzięki nim (plus nasze zaoszczędzone pieniądze) otworzyłyśmy niewielką kawiarenkę w centrum miasta. Bardzo nam to pasuje, ponieważ mamy tutaj spory ruch. Czasami nawet chłopaki do nas przychodzą... W każdym razie jesteśmy strasznie zapracowane, ale nie narzekamy. Kto powiedział, że będzie z górki? No właśnie nikt. 
- Nina! Średnia Latte, mała kawa, 3 cappuccino i ciasto cytrynowe do stolika numer 3!
- Okej!
Najszybciej jak potrafiłam, przyszykowałam podane zamówienie i zaniosłam do stolika.
- Proszę bardzo,  państwa zamówienie. Smacznego. - powiedziałam i znów pognałam za ladę. Dziś było wyjątkowo dużo klientów. Jedni wyszli, a już przyszli kolejni. Po prostu urwanie głowy.
***
- Nareszcie... - przekręciłam klucz w drzwiach, zamykając je. Podeszłam do stolika i opadłam bezwładnie na krzesełko.
- Nie sądziłam, że ta praca będzie tak męcząca! - jęknęła Angela. - Kawiarnia zawsze kojarzyła mi się z odpoczynkiem. Przyjść i wypić spokojnie kawę, coś zjeść... Brak mi słów. Chodźmy już do domu... - poprosiła.
- Jeszcze musimy tu trochę posprzątać.
- O nieeee... Ja już nie mam siły...
- Przestań marudzić! Nie tylko ty jesteś tu poszkodowana i dobrze o tym wiesz, więc bierz się do roboty. Im szybciej zaczniemy, tym szybciej skończymy.
- Od kiedy jesteś taka dorosła? - zrobiła zamyśloną minę. Nie odpowiedziałam jej, tylko rzuciłam w nią szmatką.
- Hej! - zaczęłyśmy się ganiać jak małe dzieci, czasami nam tego brakuje. Biegałyśmy pomiędzy stolikami, śmiejąc się głośno, lecz nagle poczułam, jak o coś zahaczam i lecę w powietrzu. 
- Ała! - jęknęłam, gdy upadłam plackiem na podłogę.
- O boże, Nina! Nic ci się nie stało?! - podbiegła do mnie Angela. Chciała pomóc mi wstać, lecz gdy stanęłam, poczułam przeszywający ból w nodze i lekko się zachwiałam. Przyjaciółka złapała mnie w ostatniej chwili i pomogła usiąść na krześle.
- Boli mnie noga. - odpowiedziałam.
- Chodź, pomogę ci wstać. Jedziemy do szpitala. - postanowiła.
- Chyba śnisz! Nigdzie nie jadę! To tylko chwilowe, zaraz przestanie.
- Nie ma mowy! Jedziemy i to bez dyskusji! - powiedziała i wyciągnęła telefon. Pewnie dzwoni po taksówkę.
- Dobra. - burknęłam.
                                                                       *
- Wygląda na to, że jest złamana. - stwierdził doktor pokazując mi kartkę z prześwietleniem mojej nogi. - Na szczęście nie jest to żadne otwarte złamanie, więc nie ma się czym martwić. Zaraz założymy gips. - powiedział, po czym wyszedł z sali.
- Ooo nieee... 
- Oj nie przeżywaj, to tylko złamanie. Ponosisz gips przez miesiąc i będzie dobrze. - spojrzałam na nią wściekłym wzrokiem.
- Łatwo ci mówić. A co będzie z naszą kawiarnią?
- Jak to co? Ty zostajesz w domu, nie dasz rady pracować, chodząc o kulach.
- Oczywiście, że dam radę!
- Oj przestań nie pójdziesz i koniec. Już ja o to zadbam.
- Ale przecież ty nie dasz rady sama jej prowadzić!
- Wiem i dlatego wywieszę ogłoszenie, że potrzebujemy pracownika. - już chciałam zaprotestować, ale do sali wszedł lekarz. - Dobra to ja idę. Zaczekam na korytarzu. - powiedziała i wyszła.

*Perspektywa Louisa*
Razem z chłopakami skończyliśmy wcześniej nagrywać piosenki, więc teraz siedzimy na kanapie i się wygłupiamy. Harry zabiera Niallowi chrupki i rzuca nimi w Zayna, Liam patrzy na nich z politowaniem, a ja zanoszę się od śmiechu. Naszą zabawę przerwał mój dzwoniący telefon. Powiedziałem chłopakom, żeby się zamknęli i odebrałem.
- Halo?
- Cześć Louis. Z tej strony Angela.
- O hejka. Co tam?
- Jestem z Niną w szpitalu...
- Co?! - wydarłem się do słuchawki. - W którym?
- Na słonecznej, ale... - nie dałem jej dokończyć i rozłączyłem się. Szybko wstałem i pobiegłem do samochodu, zostawiając za sobą zdezorientowanych chłopaków. Odpaliłem silnik i wyjechałem z podjazdu. Do szpitala mam z 5 minut. 
***
Gdy dojechałem, od razu popędziłem do środka. Rozejrzałem się po recepcji i moje oczy zatrzymały się na Angeli. Szybko do niej podbiegłem. 
- Gdzie Nina?! Co się stało?! - wyrzuciłem z siebie na jednym wdechu.
- Louis uspokój się! - powiedziała ostro. Zamilkłem. - Nic jej jest, po prostu ganiałyśmy się w kawiarni i potknęła się, przez co złamała nogę. - powiedziała już spokojniej. - Lekarz zakłada jej gips.
- Aha. Przepraszam.
- Spoko, miałeś prawo się denerwować. - posłała mi mały uśmiech
- Jak chcesz możesz jechać do chłopaków i wytłumaczyć im wszystko, bo wybiegłem nic im nie mówiąc, a ja się zajmę Niną.
- No... dobra. To cześć.
- Cześć. - Angelika odwróciła się i odeszła. Usiadłem w poczekalni na krzesełku. Nie pozostaje mi nic innego, jak czekać.


Proszę skomentuj, jeśli to przeczytałeś/aś! To dla nas dużo znaczy!


1 komentarz: