poniedziałek, 15 września 2014

XII Louis cz 2

 Oto kolejna część :) Nie mam już czasu więcej napisać, więc będzie jeszcze kolejna część, ale to już na pewno jutro. Miłego czytania.
Dominika :*


**************************************************
- Dzieci, dzisiaj doszedł do waszej klasy nowy uczeń! - powiedziała moja wychowawczyni. - Proszę przedstaw się nam...
- Louis Tomlinson. - powiedział krótko.
- Dobrze.. - zmieszała się - zajmij miejsce... obok... - wszystkie dziewczyny zaczęły wymachiwać rękami, nawet te które miały już parę - ...[T. I.].
- Co?! - krzyknęłam, po czym się skrzywiłam.
- Coś się stało [T. I.]?
- N-nie proszę pani...
- Dobrze, proszę zająć miejsca.
Louis ruszył w moją stronę nie patrząc mi w twarz, lecz po chwili nasze spojrzenia się spotkały, przez co zobaczyłam te same błękitne oczy. Gdy usiadł obok mnie, wszystkie dziewczyny popatrzyły na mnie z zazdrością, ale udawałam, że mnie to nie rusza.
Przez całą lekcję nie zamieniliśmy ani słowa, tylko co jakiś czas spoglądałam na niego ukradkiem. Równo z dzwonkiem wszyscy wstali z miejsc i zaczęli wychodzić z klasy. Złapałam się za bolącą głowę. Kac morderca nie ma serca. Jednak zaraz zaczęłam jak najszybciej pakować swoje książki do torby, ale nie szło mi to za dobrze. Nie chciałam zostać sama z tym "wampirem", bo to był na bank on, tym bardziej, że nauczycielka wyszła i nie było by żadnego świadka mojej śmierci. Już chciałam wychodzić, lecz ktoś (czyt. Louis) złapał za uchwyt mojej torby i przyciągnął do siebie tak, że odbiłam się od jego klatki piersiowej. Syknęłam, ponieważ jeszcze bardziej rozbolała mnie głowa.
- Słuchaj, jeśli komukolwiek piśniesz choć słówko zabiję cię, rozumiesz? - powiedział spokojnie, ale zarazem stanowczo.
- Nie wiem o czym mówisz... - postanowiłam grać na zwłokę.
- Dobrze wiesz o czym. - mówiąc to zaczesał mój pojedynczy kosmyk włosów za ucho, przejeżdżając swoim palcem po mojej szyi. Przeszedł mnie dreszcz, gdy spojrzałam w jego oczy. Były całe czarne, a z tego co czytałam, o ile to prawda, to jest w tym momencie głodny, a chyba wiecie czym wampir się karmi.
Szybko odtrąciłam jego rękę i pognałam do wyjścia. O dziwo mnie nie gonił, a jak już widziałam, jest bardzo szybki. Z resztą może to i dobrze? Niech zostawi mnie w spokoju.


Proszę, jeśli to przeczytałeś/aś, skomentuj. To dla nas dużo znaczy!

1 komentarz:

  1. Serdecznie zapraszam na ostatni rozdział na blogu, po którym pojawi się już tylko epilog
    http://sophieandzayn.blogspot.com
    Aga xx

    OdpowiedzUsuń