Wstałam
o 07:00. Poszłam do łazienki umyć włosy i zrobić lekki makijaż. Po tych
czynnościach musiałam wybrać ubrania, które założę. Dzisiaj jest w mirę
słonecznie, co rzadko się zdarza, więc wybrałam ciemne jeansy i koszulkę na ramiączkach.
Gotowa wysuszyłam włosy i zeszłam na dół zjeść śniadanie. W kuchni
spotkałam tatę, pijącego kawę:
[t.i]: Hej co tam?
T: O, cześć córciu, a nic ciekawego.
[t.i]: Ok, mama w pracy?
T: Tak, dzisiaj wróci później, a ja też muszę już lecieć, więc pa.
Wstał,
pocałował mnie w czoło i wyszedł z domu. Ja zjadłam śniadanie i
pojechałam do szkoły swoim samochodem. Wjeżdżając na
parking, zauważyłam już grupkę chłopaków, a w niej we własnej osobie Liama
Payna. Szczerze to nie cierpię go, a jak mam koło niego
przejść, to robi mi się nie dobrze. Uważa się za najważniejszego, a nim
nie jest. No takie życie. Ja jestem popularna wśród dziewczyn, ale nie
mam żadnych wrogów. Liam z kolej to ten popularny z chłopaków, a
dziewczyny tylko marzą o nim. Pff, mi tak jeszcze nie odbiło i tego się
trzymajmy. No, ale wracając do miejsca, w którym przebywałam. Kiedy
wysiadłam z samochodu zaraz spojrzenie poszło na mnie. Zignorowałam to i
poszłam dalej, bo nie mam ochoty na kłótnie z samego rana.
Weszłam
do szkoły i udałam się do mojej szafki z książkami, a zaraz obok stanął
Liam. Spojrzałam na niego krzywo i poszłam prosto do klasy, a on za mną.
Pewnie zapomniałam powiedzieć, że razem chodzimy do klasy? No niestety, to
i tak wystarczająca kara jak dla mnie. Na lekcji były same proste
rzeczy, więc nie miałam z niczym problemu. Uczę się dobrze, chociaż nie
tak jak nasza pilna uczennica, która nie jest zła a uczniowie i tak jej
dokuczają. Na przerwie spotkałam się z przyjaciółką przy wielkiej
fontannie, którą mamy na placu szkoły. Rozmawiając, zauważyłam jak Liam i
jego czterej kumple patrzą się tutaj, a po chwili podchodzi do nas Zayn:
Z: Hej [t.i] pomyślałem, że może pójdziemy na mały numerek do toalety. - spojrzał się do tyłu do swoich kumpli.
[t.i]: Chyba pomyliłeś miejsca chłopczyku, ale na pewno któryś z twoich koleszków z tobą pójdzie. - uśmiechnęłam się.
Z: Nie wolę z tobą. - podszedł do mnie i złapał mnie za ręce.
[t.i]: Słuchaj, nie mam ochoty na wasze idiotyczne zabawy i weź się wypchaj. - i w tej chwili wepchnęłam go do fontanny.
Wszyscy
się na mnie spojrzeli, a Malik poszedł do chłopaków. Oczywiście na moje
nieszczęście, wszystko widział dyrektor. Szkoda, że nie słyszał, no ale
zawsze muszę mieć tego pecha.
Powiedział, że mam w tej chwili
przyjść do niego. Idąc, napotkałam resztę i spojrzałam się na nich mówiąc,
że są bandą debili, a dyrektor odwrócił się do mnie i upomniał mnie,
żebym nie przesadzała. Super, za tego bałwana dostałam karę. Będąc w
gabinecie dowiedziałam się, że muszę zostać po lekcjach na 3 godziny.
Wyszłam od niego, poszłam do szafki i na lekcje. Tak minęła reszta
zajęć... Pożegnałam się z [i.t.p] i poszłam pod salę, w której miałam
odsiedzieć karę. Podchodzę pod klasę i co tam widzę, a może raczej kogo?
[t.i]: Co ty tu robisz?
L: Muszę odsiedzieć karę.
[t.i]: No nie i akurat wtedy, kiedy ja. Jesteś żałosny.
L: Przestań, nie jestem taki zły.
[t.i]: Masz rację nie jesteś zły, bo jesteś okropny!!!
Usiadłam
w ostatniej ławce, a Liam przede mną. Nauczyciel powiedział, że będzie tu
przychodził i sprawdzał, a jeśli nas nie będzie lub któreś z nas
ucieknie, będzie miało spore kłopoty. Nie chcąc już pogarszać sprawy zostałam i będę bardziej uważać na to co robię. Kiedy pan wyszedł, Payne
odwrócił się i zapytał czy nie wpadłabym do niego na imprezę. Spojrzałam
się na niego:
[t.i]: Yyy...nie
L: Co? Czemu?
[t.i]:
To co słyszałeś, nie jestem taka jak inne, że na wszystko się godzą. Ja
odmawiam, a to temu, że nie lubię cię, a wręcz nienawidzę, więc po co mam
przyjść, żeby się z tobą kłócić? O nie, na pewno nie.
L: No ale...
[t.i]: Skończyłam temat, więc odwróć się i zajmij się sobą.
Po
tym włożyłam słuchawki i włączyłam piosenki. Tak zleciały mi 3
godziny. Oczywiście, nie obeszło się bez komentarzy Liama, ale olewałam go,
a nauczyciel był zadowolony, że grzecznie siedzieliśmy. Wróciłam do domu
i dostałam sms-a od jakiegoś nieznanego mi numeru. Otworzyłam wiadomość, a
w niej: ,,Nawet po ciebie przyjadę, tylko nie daj się dłużej prosić.'' No pięknie, nie wiem skąd ma mój numer, ale wiem, że nie da mi spokoju. Odpisałam: ,,Nie ma mowy, siedź z tymi idiotami i bawcie się dobrze.''
Po chwili dostałam odpowiedź, że będzie o 20:00, a była 19:00, więc miałam
czas, żeby się przygotować. Tak, dobrze słyszycie, ja [t.i] idę na imprezę
do Liama. Pójdę i da mi spokój, więc czemu nie. Byłam już gotowa, ale
zostało mi tylko jedno, a mianowicie ubrać się w wybraną sukienkę. Wyszłam przed dom, a on już tam stał, więc wsiadłam do
auta i powiedziałam tylko cześć. Ruszył pod swój dom i po drodze
oczywiście zaczął coś do mnie mówić. Kiedy dojechaliśmy i weszliśmy do
środka od razu dostałam kieliszek, a w nim wódka. Widać, że świetnie się
tu bawią. Po 22:00 byłam lekko pijana, chociaż kogo ja chcę oszukać...ja
nie wiem, co się wokół mnie dzieje. Gdy poszłam szukać łazienki, weszłam
do w jakieś pomieszczenia, a w nim zobaczyłam coś, czego bym się nie
spodziewała. To była [i.t.p] z Malikiem i zapewniam was, że nie robili
ciekawych rzeczy. O nie... Zamknęłam drzwi i otworzyłam inne, a tam
zostałam zaciągnięta do pokoju. Nie wiedziałam kto to, bo było ciemno w
środku, ale poczułam jak ten ktoś zaczyna całować mnie po szyi i dociera
do moich warg. Ostatnie co pamiętam to to, że tajemniczy chłopak położył mnie
na łóżku. Rano o 10:00 obudziłam się w kogoś objęciach, więc podniosłam
głowę, a to był... LIAM!!! Czy wy wiecie, co się stało!!! Ja, która nie
lubię go, właśnie spędziłam z nim noc i to pewnie jedną z tych niegrzecznych.
Zerwałam się szybko, ale też delikatnie, żeby go nie obudzić. Zabrałam
swoje rzeczy i poszłam do łazienki się ubrać. Potem zamówiłam taksówkę i
wróciłam do domu, a tam się odświeżyłam i poszłam jeszcze spać, ponieważ
nie mam sił i boli mnie głowa. O 12:05 usłyszałam, jak ktoś do mnie
dzwoni. Nie patrząc kto to, odebrałam:
[t.i]: Halo... - powiedziałam zaspanym głosem.
L: [t.i] otwórz mi drzwi, chcę z tobą pogadać.
[t.i]: Co? Chyba sobie żartujesz! Wynoś się i nie pokazuj mi się dzisiaj na oczy.
L: Ale ja muszę z tobą pogadać!
Rozłączyłam
się i ubrałam na szybko. Potem zeszłam i wpuściłam go
do środka. Liam od razu rzucił się na mnie i zaczął mnie całować.
Szybko się oderwałam:
[t.i]: Odbiło ci!!! - uderzyłam go w klatkę.
L: [t.i] proszę cię, powiedz o co ci chodzi?
[t.i]: Nie udawaj, dobra?!
Wczoraj świetnie się bawiłeś, wciągając mnie do łóżka. Jesteś dupkiem,
zwykłym, niedojrzałym dupkiem! Wynoś się! - zbierało mi się na łzy, ale
nie pozwoliłam, żeby wypłynęły.
L: Co? To nie możliwe!
[t.i]: Po pierwsze nie krzycz na mnie, a po drugie byłam pijana i ty to wykorzystałeś!
Otworzyłam
mu drzwi i powiedziałam, żeby wyszedł, ale tego nie zrobił. Zamknął je i
złapał mnie za ramiona mówiąc, że przeprasza i że to wina alkoholu i
zioła. Powtarzał, że nie mógłby tego zrobić gdyby nie te cholerne dragi.
Nie wiem czemu, ale uwierzyłam mu, później opowiedziałam, co się stało na
imprezie. Powiedział, że chce wszystko naprawić, bo mu zależy.
[t.i]: Co? Tobie zależy?
L: Tak, zależy mi na tobie, tylko nie wiedziałem jak ci to powiedzieć, bo cały czas mnie odtrącałaś.
Nie
wierzę, Liam się we mnie zakochał! Nie no to są żarty! Mi też tam wpadł w
oko, ale trzymałam dystans. Po tygodniu zaczęliśmy od nowa, to znaczy
gadamy ze sobą prawie na każdych przerwach w szkole jak i po niej.
Spotykamy się po zajęciach i byliśmy już na paru randkach. Miejmy nadzieje,
że coś z tego wyjdzie, bo zaczyna mi się podobać nasz Liam. Nie wierzę,
że coś takiego się stało, bo kto by pomyślał, że dwójka młodych ludzi,
która się nienawidzi, może się w sobie zakochać. Mówią, że przeciwieństwa
się przyciągają, ale miłość to chemia, a nie fizyka.
~~~~ Dominika :*